Dotarłyśmy do Siem Reap, które zaskoczyło nas. To nie jest prawdziwa Kambodża. Ale first things first. Podróż autobusem do Kambodży trwała oczywiście więcej niz 12h, ale w sumie nie długo więcej. Autobus normalny - tylko miejsca do siedzenia. Zaskoczyła nas jakość odprawy granicznej po stronie Kambodży. Jakość obsługi i sprzętu, rozwiązań sprawdzeń biometrycznych i odcisków palców - na europejskim poziomie. Jestem pod wrażeniem, widziałam jak to w UE wygląda i Kambodża jest naprawdę niezła.
Podróż autobusem dał nam poznać prawdziwą Kambodżę, kraj jest biedny, mniej się tutaj uprawia (np. w porównaniu z Wietnamem) i po zmroku prawie zupełnie jest ciemno - ludzie nie mają elektryczności lub jest ona za droga. Bardzo dużo inwestycji zagranicznych - widać,że głównie Amerykanie się rozpychają.
Po przybyciu do Siem Reap wkracza się w zupełnie inną rzeczywistość. Dworzec autobusowy umieszczony jest ponad 3 km od centrum, więc trzeba wziąć tuk tuka. Chcą 1 dolara od osoby. Dotarłyśmy do hotelu jakoś po 22 i od razu spotkałyśmy Alę i Maćka :) Hotel bardzo fajny jesteśmy super zadowolone.
W Kambodży dużo płaci się w dolarach., także nawet nie trzeba wymieniać. Czasem wydają w rielach kambodżańskich (przelicznik 1 dolar= 4000 rielów).
Z Zubro-Bochajczukami poszłyśmy na super kolację :) opowieściom nie było końca, ale w końcu poddałyśmy się i popełzliśmy do hotelu spać.